Kropla
Jak tancerka po linie kręci się na
gałęzi.
Skoczyć czy nie skoczyć?? Myśli zadumana
Może zostać, lecz cóż jest warte życie na
uwięzi
Przecież tutaj nigdy nie będę kochana
I rzuciła się z wiatrem rozpoczęła swą
chwile
Łapiąc słońca promienie, co wyjrzało zza
chmury
Gdzieś po drodze przemknęła przez lecące
motyle
Leci w dół przez zielone parkowe
postury.
I przy końcu wędrówki ujrzała te oczy
Tak błękitne jak niebo, które ją
zrodziło
Lecz smutek z nich spogląda strach w
kącikach kroczy
I cos jeszcze ją w oczach tych bardzo
zdziwiło.
Jak ją błękit nieba zrodził o poranku.
Tak w błękicie oczu kropelka powstała
Ona biegnie by marzyć o swoim kochanku
A ta na policzku przez niego powstała
I upadły obie obok parkowej ławki
Rozbijając się o asfalt rzeczywistości
I ta zrodzona z nieba z delikatnej
mżawki
I ta zrodzona z bólu starconej miłości.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.