Krwi
po co oddychać jeśli oddechów moich nie
usłyszysz
dlaczego zegar tak monotonnie czas
odmierza
mucha złośliwie łazi po poduszce -
beztroska
za oknem życie szumi
jak tu ze słonecznego promienia zwędzić
nić
upleść z niej sidła i jak cię złowić
ty mała wstrętna diablico
która mnie tak długo wodzisz na
pokuszenie
złośliwie kręcisz z innym
odtrącasz ignorujesz i drażnisz się ze mną
za nic masz moje starania
ale poczekaj ty zmierzchu
gdy księżyc wyjrzy srebrny
zamienię się w bestię krwiożerczą
lecz w dzikości doskonałą
porwę do mojego zamku na skale
zniewolę upokorzę i żądny krwi...
wybaczę
Annie...
Komentarze (8)
prawdziwie miłosierna puenta, pełna miłości do
wstrętnej diablicy ;) fajny wiersz:)
o matko:)) jak straszysz!
Fajnie, oryginalnie
Podwędzanie nici bardzo się podoba, ale to:
"lecz w dzikości piękną" - nie!
jakoś nie pasuje chyba słowo"piękną"
myślałabym nad innym, cos moze ze zmysłowością
związanego...
Sorry, głośno myslę:)
Z wyobraźnią, bardzo ciekawie i oryginalnie.
Pozdro.
Jak z horroru:-)
Pozdrawiam
Mnie też zmroziłeś:)
sorry
Nie bo to rządy są żądni ...
:-)Zmroziłeś
Czuje sie te emocje, można się przestraszyć. Czy w
ostatnim wersie nie powinno być "żądny krwi"? Miłego
wieczoru.