Kryzys.
Chyba mamy kryzys.
Nasze światy zabłądziły...
Jakby się mijały, nie rozumiały.
Gdzieś zniknęła nić porozumienia,
niemalże telepatyczna więź,
przyjacielska miłość bezwarunkowa.
Pozostaje pytanie czyja to wina?
Gubimy się w swoich myślach,
toczymy już inne rozmowy.
I noc nawet stała się krótsza,
a dzień każdy się zlewa ze sobą.
Nic nie wnosi kolejna rozmowa.
Zero zmian, ukojenia, nowej relacji.
Czemu czas się żegnać,
czemu konfliktowi mamy dać za wygraną?
Czas leczy rany,
lecz nie połączy tego co pękło.
Chyba powoli daje za wygraną...
Iskierka nadziei beznadziei nadal się
tli...
Komentarze (1)
Szczęście na zawsze nie jest nam dane, a lepsze nowe
niż posklejane.