Krzesło
Zatrzymasz oko na samotnie stojącym
krześle
bez poprzecznego szczebelka
(opłakiwane- jedynie przez drzewa
i obsikane przez kulawego psa, może jakiś
bezdomny
uczyni z niego parę chwil ciepła, albo kto
inny
smutne zrobi zdjęcie)
Przestrzeń poszarzeje zakłopotana
i chyłkiem przejrzy się w zwierciadle
Ujrzy zmarszczki bloków, wieżowców i
fabryk.
Pokreśloną twarz liniami dróg, tych
zwykłych i pośpiesznych.
Pod obwisła skórą czasu zobaczy, że tu,
gdzie stoi krzesło, stał kiedyś dom.
W tym domu jemioła pod sufitem, dla
świętego spokoju
po środku dębowy stół, na stole
prawdziwy chleb, znaczony krzyżem, przy
stole
krzesło i drugie do pary
i rozmów niedokończonych wiele,
pełno ciszy jesiennej i zimowych urwanych
dróg
wiele, wiele toastów wzniesionych gorzką
wódką!
i plam na obrusie po słodkim malinowych
syropie
Odkaszlnie ciężko kryjąc smutek, a jutro ze
wschodem
przyjadą robotnicy, rozkradną starą
kamienice
z życia sześciu rodzin, bo coś nowego jest
w planach
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.