Krzysia
Dedykuję mojej zbuntowanej siostrze.
Dawno temu w zamierzchłych czasach żyła
sobie uboga dziewczyna. Mieszkała wraz z
matką w rozsypującej się chatce pod lasem.
Latem było nawet przyjemnie bo słychać było
śpiew ptaków,szum drzew nawet zwierzęta
jakby mniej się bały i podchodziły do ich
domostwa.
Jednak zimą było okropnie źle. Chatka miała
wiele dziur i szpar przez, które wchodziło
zimno. Choć dziewczyna paliła pod piecem,
matka często leżała chora od przeciągów.
Były to wtedy bardzo ciężkie chwile w życiu
dziewczyny. Dlatego,
że sama musiała przygotowywać lekarstwa dla
mamy.
Zioła brała z otaczającej ją przyrody
zbierając je od wiosny aż do jesieni aby
zimą było czym leczyć dolegliwości. I tak
pewnego popołudnia udała się do lasu aby
nazbierać ziela borówki.
Gdy wychodziła z domu słońce jeszcze jasno
świeciło, a ptaszki swym śpiewem umilały
jej drogę. Dziewczyna dobrze znała las więc
bez trudu odnalazła miejsce,
w którym rosło ziele. Szybko więc
nazbierała do koszyka i już miała zamiar
wracać do domu gdy ujrzała dziwną postać
między drzewami.
Wystraszyła się trochę bo postać miała
wygląd ni to człowieka ni to zwierzęcia z
porożem i skrzydłami. Lecz nie tylko ona
się zlękła. Stwór zauważywszy dziewczynę
szybko schował się w pobliskich zaroślach z
nadzieją, że umknie przed
człowiekiem. Jednak usłyszał jak Krzysia,
bo tak miała na imię, nieśmiało zawołała za
nim aby nie odchodził.
Spytała go kim jest i skąd się tu wziął.
Wtedy stwór odpowiedział, że jest duchem
lasu i właśnie sprawdzał czy wszystko jest
w porządku w jego królestwie. Jego wygląd
utożsamiał go ze wszystkimi stworzeniami
jakie tu żyją. Opowiedział jej także o tym
jak często przyglądał się im, kiedy
pracowały przy swym domostwie, a pewnej
zimy bardzo mu dopomogły nie wiedząc o tym.
Krzysia była bardzo zdziwiona tym co mówił
duch lasu bo nigdy wcześniej go nie
spotkała. Widziała tylko czasem pięknego
jelenia, który pewnej srogiej zimy podszedł
do ich chaty aby pożywić się tym co
pozostawiała dla zwierząt każdego poranka.
Wiedziała dobrze, że nie tylko one cierpią
w zimę.
Rozmowa była tak miła, że Krzysia nie
spostrzegła się mroku, który zaczął otaczać
las. Zmartwiła się, że po ciemku może
pogubić drogę. Duch lasu jakby odgadł jej
niepokój i obiecał, że odprowadzi ją do
linii łąk. Jak powiedział tak też uczynił.
Dziewczyna w podziękowaniu ukłoniła się mu
i szybko pobiegła w stronę domu. W chatce
czekała na nią zaniepokojona matka. Krzysia
wszystko dokładnie opowiedziała mamie co ją
spotkało i w tym dniu późno poszły spać.
Następnego ranka Krzysia wyszła przed dom
aby porobić porządki. Nagle na progu
zauważyła zawiniątko, a w oddali stał duch
lasu i uśmiechał się do niej. Gdy
dziewczyna podniosła zawiniątko jego już
tam nie było, a w dłoniach trzymała garść
złotych monet.
I od tej pory życie w ich chatce
stało się łatwiejsze.
Krzysia w końcu mogła sobie pozwolić na
operację plastyczną. Szybko więc znalazła
księcia, który mógł jej młócić zboże. A jej
matka?.Została babcią i nigdy już nie było
jej zimno w domku.Gdyż spała między
dziesięciorgiem rozradowanych wnucząt.
Komentarze (2)
bardzo ładne opowiadanie... pozdrawiam...
Bardzo ładnie, choć to nie wiersz. Jeśli już to raczej
proza poetycka :)