Krzywd-a... praw-da...
W ciemnym pokoju,
W tle spokoju.
Słychać... Jęk,
Słychać płacz...
Czyj ten potok?
Czyj ten czysty strumień?
To łzy dziecka niewinne jak u białej w
szacie postaci.
To był znów ON,
To ON mu to zrobił,
To ON go jak szczeniaka pobił.
Czym sobie zasłużył?
Istnieniem?
Czy za matki utęsknieniem?
Dziecko pełne obaw…
Dziecko pełne trosk i doznań…
Tak młode a już tak życiem okaleczone,
Każda blizna to ból.
Każde szybsze serca bicie to krew na
ziemskim padole.
To dziecko bez szans i nadziei.
O którym świat zapomniał.
A które ma w sobie tyle bolesnych doznań
Kto mu pomoże?
Kto się za nim wstawi?
Nim do anielskiej trafi bramy?
Kto?
W ciemnym pokoju,
W tle spokoju.
Nie słychać już nic…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.