Spowiedź Mordercy...
Gorycz, która panoszy się w mojej głowie,
czeka na szczerą spowiedź. Czeka, aż wyznam
prawdę.... Ale ja się jej boje. Boje się o
siebie, o znoje. O tą ciężką pracę, która
już teraz na mnie wyczekuje... Sumienie ma
nadzieje, że ja złe uczynki odpracuję. To
ono chce się wyzwolić od tego bólu, które
znosi... Bo ono te senne koszmary nie od
dziś nosi. Sumienie chce się oswobodzić, od
tych ciężkich prac odgrodzić...Lecz strach
mnie przeszywa. Strach mą dusze trzyma...
Każda najmniejsza część mego ciała krzyczy,
ona chce bym się zdobyła na ten wyczyn. Ja
nic nie poradzę... Bo zgroza mnie
przeszywa, ona mnie powoli zabija. Ona do
tego dąży... I ona tym mnie pogrąży. Nikt
nie zdaje sobie sprawy, co ja
przeżywam…
Co ja nosze? W co ja zagrywam? Nie na tego
wroga natrafiłam... I po co ja zabiłam?
Cieszyłam się, że to zrobiłam... A teraz?
Teraz się od tej zbrodni uchybiam... Ale
moje sumienie wie... To Ono ciągle dręczy
mnie... Ono jest moim wrogiem. I ono nie da
zapomnieć o sobie. Będzie mnie dręczyć póki
nie umrę, ale i w Hadesie będzie mnie
męczyć wtórnie. Bo zrobiłam coś strasznego
i tego nie da się przebaczyć spowiedzią,
tego nie da się przebaczyć żadną
wypowiedzią. Jestem już przegrana... A mimo
to, nadal jestem dobijana. To już się nie
skończy, to będzie jak syzyfowa praca,
która się wcale nie opłaca. Nawet jak będę
mieć już dość. I będzie mnie boleć nie
jedna kość...Nie będę łaskawie
potraktowana, będę coraz to ciężej
biczowana. Już nigdy nie zaznam spokoju i
będę zmuszana do cięższego znoju. Moja
opowieść to przestroga, ze sumienie to
najgorsza trwoga. Ze to ono zabija a nie
mury betonowe. To ONO ma tą największą
wole, a nie więzienie dobrze strzeżone.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.