Księgi życia - jesień. Proza.
Jesień - to ty i ja, wśród drzew
przyodziewających się w szkarłatną
szatę,
paproci i krzaków układających się do
snu
pod kołderką liści. To okres
bliższego poznawania się i purpurowych
zachodów słońca,które rzucało w nas pękiem
złocistych promieni.Odlatujących ptaków,
smutnego szumu wiatru w konarach drzew,
ołowianych chmur z bladym błękitem
nieba.
To czas, gdy nasze serca i ciała w pogodne
dni
ogrzewały się w osłonecznionym zakątku
ogrodu, gdzie panowała cisza przerywana
tylko brzęczeniem drobnych muszek i
pieściła
delikatnym powiewem wiatru, przynosząc
ze sobą słodki zapach z ukwieconych
klombów.
Drzewa owocowe przybierały barwę
zaśniedziałego brązu, a długie ich
cienie
padały na niedawno jeszcze zieloną
trawę.
Liście drżały pod wpływem powiewów
jesiennego wiatru, a rozłożysta jabłoń
usiłowała dosięgnąć złocistej, ciepłej
tarczy słonecznej dla swych rumianych
owoców.
Zachwycaliśmy się pięknem jesieni,
urokiem i bogactwem barw, poddając się
rozkwitającemu uczuciu, jakby gorące
kolory tej pory roku przeniknęły
do naszych serc…
Tessa50
Jesień mi cię dała, jesień cię zabrała...
Komentarze (17)
hmm... w melancholijnym nastroju o miłości piszesz...
ciepło na sercu :) pozdrawiam
Ładny opis jesieni.W wersie 16-tym (chyba dobrze
zliczyłam) niepotrzebnie "Gdy", bo nie jest to zdanie
warunkowe, tylko oznajmujące i w wersie 23- cim na
końcu zbędne "jej", bo wiadomo, że chodzi o urok i
barwy jesieni.