księżycowy
opadłam na łóżko
ostatnimi siłami
zmęczonej grawitacji
szeroko rozpostarłam
blade ramiona zbierając
walające się tu i ówdzie
przestrzenie
i zasypiam a poduszki
chichocząc otwierają
kolejne puste karty
piszą książkę o mnie
z treściwym prologiem
w kolorze twoich oczu
nawet zapachniało
żalem po tobie
może jutro będzie szansa
na mniej księżycowy świt
autor
Kinga Jałocha
Dodano: 2015-10-04 21:59:57
Ten wiersz przeczytano 659 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (4)
Pięknie:)
sama poezja:)
Sny niegroźne nawet straszne,
że nadzieja jest, to ważne!
Pozdrawiam!
Podoba mi się, szczególnie "zbieranie... przestrzeni".
Ciekawe zobrazowanie uczuć peelki.