KWIATY JESIENI
Proszę doczytać do końca. Dedykacja dla wszystkich pięknych dziewcząt, które nie wiadomo czemu jeszcze się do mnie uśmiechają:)
Dzień za dniem wciąż przecieka przez palce,
uciekają gdzieś w dal kalendarze,
a ja ciągle zażeram kiełbachę
i radośnie oddycham i marzę.
Chociaż czasem gdzieś w karku coś
strzyknie,
albo wstrętna dopadnie zadyszka,
mnie wciąż cieszy, że chce się zatańczyć,
lub wychylić zawartość z kieliszka.
Często żal, że kanapka upadła
stroną maślaną znów na podłogę,
jednak fajnie jest, że nic nie muszę,
oraz, że mimo wszystko wciąż mogę.
Robię teraz co tylko zapragnę,
na szaleństwa ciut mam aprobatę.
Mogę wypić pół litra - rumianku,
a raz w roku przebadać prostatę.
Na plażę nie czas chodzić by prężyć
swe muskuły i wzbudzać uznanie.
Wolę siąść na leżaku gdzieś w cieniu
żeby wrąbać dwa gofry w śmietanie.
Już nie muszę brzuch wciągać co chwilę
i napinać bicepsy cherlawe,
na dziewczyny wszak mogę popatrzyć
gdy się walnę wygodnie na trawę.
Śmieszy mnie ten nasz świat opętany,
oraz jego gonitwa szalona
i ludzie, którzy umieją gadać
jedynie przy pomocy smartfona.
Patrząc w lustro, chociaż widzę jesień,
która liście pożółkłe zamiata
oszukuję się z wdziękiem, że pewnie
to dopiero ostatnie dni lata.
W końcu wciąż czuję w swych żyłach ogień
widząc jak cudnie panny się śmieją,
tylko dziw, że te nasze dzieciaki
tak ostatnio się szybko starzeją.
Trampek w sklepie raczej nie kupuję,
chętniej pantofle, oraz bambosze.
Coraz częściej mijając cmentarze
rzucam okiem na słupy ogłoszeń.
Pewnie się boję, że moją półkę,
zaczną wzywać na plac apelowy,
gdyż ktoś w górze pomylił rejestry,
a ja chyba nie jestem gotowy.
Jeszcze jabłka się pięknie czerwienią,
oraz gruszki wśród liści się złocą.
Chęć mam czasem by którąś z nich zerwać,
ale włazić na drzewo, i po co?
Jedna myśl mnie obsesyjnie goni
i co lato doświadcza boleśnie.
„Jakie życie me będzie ubogie,
gdy przestaną smakować czereśnie”.
Z każdej strony wciąż słyszę łajania,
„czas dostojnym być w końcu człowieku”.
Fakt, już piękno potrafię docenić
pań co mają w metryce pół wieku.
W końcu wiem co jest warte zachodu
i co świata największą ozdobą.
Mam też czas by odnaleźć przyjaciół,
oraz nakaz, by zając się sobą.
Tak wędruję raz w słońcu, raz w deszczu,
omijając co chwila kałuże,
gdyż nie bawią mnie już tulipany,
tylko wonne herbaciane róże.
Kolejny z usuniętych kiedyś wierszy powrócił w odmłodzonej formie. Dziękuję że przebrnęliście przez niego. Pozdrawiam gminno - jesiennie:))))
Komentarze (18)
Mocno refleksyjnie. Ciesz się życiem. Pozdrawiam
To jest andropauza. Takie życie :)
Jesteś dobrym Człowiekiem,
o pięknym sercu.
Wiem, powtarzam się, bo to już pisałam, i to być może
nudne.
Wiersz na plus.