Las.
Idę pośród ciemności...
Nie widzę Nic. Zadnego płomyka nadzieji.
Sama wśród przenikającego delikatną
duszę cierpienia...
Czuję oddechy na swojej szyi...
To oddech Śmierci...
Stoi i czeka na mój ruch
Strach zawładną mom umysłem
Obłęd...
Żadnego ruchu...
Odwracam się...
Jej lodowaty wzrok przebija moje ciało
Leżąc i umierając, wiatr uspokaja
mnie błądząc delikatnie po moich włosach
Oddech coraz słabszy...
W oddali słychać już tylko szelest
tańczących na wietrze liści...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.