Łaskawość losu
Los obiecał nam kilka godzin ze sobą
Określił dzień i miejsce naszego spotkania
Ty dla mnie ja dla Ciebie czasu tego
ozdobą
Jakże dużo tego wyczekiwania
Kartki kalendarza dzień ten wkrótce
naznaczyły
Zaczęły mną targać niepokoje i lęki
Jak złe duchy mnie otoczyły.
Nie miałam sił by powstrzymać te męki.
Gdy ranek dnia tego otworzył swe oczy
Radość i niepokój targały sercem mym.
Nie wiedziałam czym dzień ten mnie
zaskoczy
Jak zacznę go i jak skończę, czym?
Aż wybiła naznaczona godzina spotkania
naszego
Gdzieś znikł rozum, myśl i rozsądek
opuściły mnie.
Jak na skrzydłach pobiegłam na spotkanie
ukochanego
Gdy pod drzwiami moimi wkrótce zjawił
się.
A potem? Potem już w innym świecie byłam
Wtulona w ramiona mojego kochanego.
Nic nie widziałam, nie słyszałam ... chyba
śniłam
Bo brałam garściami ze szczęścia mojego.
Kwiat miłości otworzył swe płatki przed
nami
Szczęściem obdarzył głębokim nad miarę
Spotkało nas szczęście wyglądane latami
...
Pomimo tego młode choć powinno być stare.
Na szczyty tęczy wznosiły się serca i nasze
ciała
Ogromem miłości szczerej obdarowane
Uczuciem ogniem gorącym które dałam ale i
brałam .....
Miłość, czułość i pożądanie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.