Lecę
Lecę na mopie,
wciąż zmieniając drogę...
Turbo napęd nie wyrabia,
bo cios rzucanego kamienia
biedulka osłabia,
jak tu dotrzeć do kumpla?
Gdy wieje silny wiatr i burza,
jak balsamem natrzeć z żabiego udka?
Potłukł się też sok z żuka,
zgubiłam skrzydło od kruka...
Ale dotrę do przyjaciela,
dam mu naparu z rajskiego nieba...
Wypowiem trochę łaciny,
a wy od razu że podwórkowej?
Nie, to bedzie z ust czarownicy;
by mógł spełnić marzenie wielkie i
nowe...
K.C.
Dla T.Z. :)
Komentarze (3)
Jeśli jest ktoś taki jak przyjaciel warto dla niego
nawet polecieć;)...Pozdrawiam serdecznie:)
Zamysł wiersza dobry, wymaga doszlifowania.
Pozdrawiam.
Fajnie,z humorem:) A przyjacielowi najlepiej zrobi
uśmiech...Pozdrawiam