Ile jeszcze?
Zbieram nieśmiertelne liście,
ktoś noca, dniem ubiera mój sen.
Ile mam czekać jeszcze,
wśród konających iskier?
Powiedz kiedy poczuję dłoń,
kiedy zatonę w blasku jutra?
Kiedy usłyszę wołający ton,
czy zacznie się o słońce bójka?
Śmiercionośny krzew dla duszy,
odgonię słowika, on taki bezbronny...
Zdążę nim nastąpią słowa wyroczni,
szybszy bieg czarnych koni.
Gdy będzie rozpuszczę włosy,
odwiecznej natury pochodni.
K.C.
Dziękuję:)
Komentarze (6)
"Gdy będzie rozpuszę włosy,
odwiecznej natury pochodni."nie wiem dlaczego ale
zrobiło się gorąco:))tak na marginesie, ma być
rozpuszę?
Oj rany "o słońce bój" niezły tekst:)
Można sobie zadawać pytania o "kiedy" i czekać,albo
odejść...Pozdrawiam@
witaj, ciekawy, romantyczny z dozą żalu wiersz.
przyjdzie dzień radości i szczęścia,
zdążysz się jeszcze nacieszyć. pozdrawiam.
melancholia smutek i otwarte serce....
ciekawy wiersz...wydaje mi się "BiałaCzarownico" , że
jest zbyt osobisty..czyżby zawiedziona lub utracona
miłość...