LEJTMOTYW...
w moi domu milczą drzwi,
głuche na dwa spusty,
na słomiance stare wiadomości
bo ja
wyjechałam w góry,
wyżłobiłam palcem im korony,
nad przepaściach położyłam dachy,
w wierchach odnalazłam szlaki do tej
siódmej góry,
która skryła w sobie siedem rzek
albo
poszłam na niedzielny spacer,
trochę pogadałam o jesieni,
parasolem rozmazałam zmarszczki po
kałużach,
nazbierałam liści złotych,
na ozdoby pod choinkę
w moim domu milczą okna,
głuche na dzwonienie deszczu,
w progu rozrzucone stare listy
bo zapewne
poszłam szukać maja,
wiosna za daleko do mnie miała,
w oknach drzemią bratki i azalie,
nie podlane przez miesiące całe,
zaś na ławie nie dopite – dwie
dymiące kawy
albo
słońce mnie ukryło w cieniu drzewa,
światłem tak kierował wicher,
że mnie uniósł w nowia,
prawo sobie nadał takie,
z akceptacją z mojej strony
gdyby w domu mnie nie było,
nie otwieram drzwi i okien
to zapewne
tańczę w rytm melodii na wzór walca,
na orbicie niespełnienia,
po wertepach mlecznej drogi,
z pręgi zorzy sklejam kąty,
dwa profile przystające.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.