Lęki
Heńka ma lęki. Okropne blizny
na ciele wytłaczają w niej strach sypiący
się
wodospadami spod jej powiek.
Jej usta pachną maliną. Świeżość doznań
schizofrenicznych tryska z jej warg
owocami-
niepohamowaną siłą natury przygniatają do
twardej
ziemi niczyjej.
Błądzi po ciemku. Muska swoimi kruchymi
dłońmi skrawki świata, odłamki dziwacznie
trzeszczących powierzchni,
wierzy w poznanie siebie przez dotyk i
doświadczenie.
Nie powinna oddychać, szaleńcy nie
oddychają, ale
chce ona żyć. Umierać wieczorami przy
zapalonej
lampce, rankiem popijać tabletki na
życie-
kapsułki istnienia, mikronadzieje na
wschód.
eksperymenty. część kolejna "twarzy"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.