Lekka przędza
kędy stoczą ludzkie losy
krępe balwierzątka?
w postrzyżynach pójdą włosy
z łysego przylądka
coby tylko napleść bzdur
w przyjacielskim kręgu
coby tylko spiętrzyć bór
w świerk i dąb - i łęgu
zasiać sążeń, niedosuszać
ludzką ręką - nie poruszać!
jakimż duktem sfruną nici
- lekka przędza wiary?
którejż hydra wypiąć rzyci
nie chce - co za czary?
niechby tylko stawić krok
w stronę trzęsawiska,
niechby tylko stracić wzrok
prochem do ogniska...
sypnąć ziarna, polać wody
porwać się w wicher przygody!...
jak się uda sabotażyk,
gdzie po sprawie nawiać?
kord wysunąć i do twarzy
uczciwie przystawiać?
usłysz w końcu, mój Chrystusie,
Wisznu lub Zeusie
usłysz larum, które niosę
jakoż martwą trusię
ciebie
tylko
o to
p r o s z ę
Komentarze (3)
niechby tylko stracić wzrok
prochem do ogniska...
wiersz bardzo klimatyczny - z lekkością przędziesz
swoje wersy z motków metafor
Widać jak mocno wierzysz.Wiersz ze
szczerością,rozmową, niby modlitwą z Bogiem, a
wszystko tam szybko się potoczyło- leciutkim powiewem.
Ja Cię usłyszałem, a w tle pojawiają się odgłosy
zwierząt? Czy też źle myślę? Czy to jakaś gra.
Pozdrawiam cieplutko :)
Bardzo ciekawy wiersz :) +++