Letni klasztor w deszczu
...milcz...
Kolor jest tylko wyraźny
kiedy ja płacze.
Dłoń żałosna tańczy
na granicy moje równowagi.
Mam ja swoja wesołość
jak Dusznik zaklęty,
ale gdzie szukać powagi
srogiej i zrozumienia duchowego.
Wieża z piór i dym, i chór.
Interpretowany namaszczony drukiem
zaklęty się przemyka.
Zbieram za nim sandały, bo godzien
jestem.
Chmury już ja spotkałem jak kiedyś ich.
Jam jest Guru i Mesjasz,
tylko naszkicowany.
Artysta ubogi.
...milcz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.