Łgarz
Siedemnaście razy
W pysk dostawałem
Słowem odmowy
Spojrzeniem kpiącym
Za osiemnastym
Mogłem się zemścić
Więc i na mnie
Sk***syństwa przyszedł czas
Lecz gdy już zacząłem
Zaprzestać nie chciałem
I nie umiałem
Krzywdzić tak
Więc ścieżkę inną
Zaraz powziąłem
Żeby zdruzgotać
Nie tylko ją
Wpuściłem zła
Czarnego robaka
Do swoich żył
Niech toczy mnie
I pseudo-miłość
Od siebie dając
Pasożytniczo
Byłem z nią
Choć ona wierzy
Że mogę być lepszy
Nie ma pojęcia
Taki mój plan
Dla siebie żyję
Zawsze tak było
Nie chcę przyjaźni
Ależ ja łżę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.