List do Mamy
gdyby żyła, miałaby dziś imieniny
Ty byłaś jednym z punktów stałych,
Co gwarantował trwanie świata.
Dzisiaj się wszystko poplątało,
Bo nie ma Ciebie już dwa lata.
Wciąż stoi krzesło na balkonie,
Wciąż ogród tonie w ptaków śpiewie,
Ale pomarły pelargonie,
A po co kupić nowe – nie wiem.
Wciąż – od niedzieli do niedzieli
Coś czytam. Tak mi nawyk każe,
Lecz z kim zachwytem się podzielić,
Gdy książka niesie tyle wrażeń?
Ciągle las szumi – tuż za domem,
Tęcza pojawia się na niebie,
W radio opery są znajome...
I po co, kiedy nie ma Ciebie?
Komentarze (16)
Też mi pomarły, różowe pelargonie.
Wróciłam do pracy, pomarły.
Pozdr.
Poruszajace wersy..
Mama to wie, widzi i słyszy, w każdej gałązce brzozy,
sosny i modli się do Bozi w niebie - aby do wiosny.
Przenika głęboko, muskając najczulsze struny...
pozdrawiam serdecznie:)
Wzruszyłeś...
Pozdrawiam Michałku...
Zakręciła mi się łza w oku... jakżeż Cię rozumiem.
Pięknie opisałeś tęsknotę za mamą:)
Wspaniały, poruszający wiersz.
Bardzo piękny, osobisty wiersz.
List przepełniony miłością i tęsknotą.
Pozdrawiam:)
Zbyt osobiste wynurzenie, by je komentować w inny
sposób, niż dając głos.
(+)
wzruszające słowa.
To prawda, że mama jest takim punktem stałym w życiu
człowieka.
Wzruszyłeś.
Pozdrawiam.
Tak. Wiersz piękny.
I wiesz, że i mnie bliski...
Kiedyś napisałem, że teraz leśne powietrze i dźwięki
Jej oddechem i głosem, górskie szczyty Jej rękami...
No i właśnie - "z kim podzielić się zachwytem"... A
często nie było jak, co najwyżej przez telefon,
króciutko...
Pozdrawiam, Michale.
Za Robertem.
Piękny.
Wiersz liryczny aż chwyta za serce