Listopad
Zaprowadź mnie w nieznane
kiedy wszystkie gwiazdy zgasną
posklejaj moje serce złamane
swoją duszą ciepłą i jasną
Wyjmij mi z oczu niepewność jutra
swymi umiłowanymi dłońmi
a kiedy przyjdzie śmierć nieujutna
spraw , że o mnie zapomni
Oświeć moje ścieżki wciąż mroczne
uśmiechem swym ognistym
na których chwilę sobie odpocznę
i przypomnę kraj ojczysty
Wystudź moje myśli z niecierpliwości
by lęk już mnie nie dopadł
Bądź mi radosnym oddechem wiosenności
gdy zbliża się listopad
Okiełznaj mych ramion ogromny chaos
swym ciałem jednokrotnym
niech niebo wyleje się gwiezdną powałą
i utopi mój żywot samotny
Uczyń moją duszę świątynią szczęśliwości
mówiąc mi jak najżyczliwiej
wylecz mnie z mych największych słabości
i na nowo ożyw me imię !
Komentarze (5)
Ładnie, romantycznie, chociaż nie znam słowa
nieujutna?...
Muszę się z nim zapoznać.
Pozdrawiam wieczornie.
Pięknie, lirycznie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Zachwycająca liryka w niepowtarzalnym klimatem.
Pozdrawiam :)
Ujęła mnie klasyczna, elegancka forma wiersza. Dbałość
o słowo.
Pozdrawiam
Wiersz modlitwa zatrzymuje na dłużej i skłania do
refleksji...pozdrawiam :)