Łódź zbieracza puszek
w podróżnej torbie odkładają się pociągi
zdrętwiałe za zębami suwaków
popołudnia i lipy
przez dziurawe ucha bez śladu
przenikają bilety do kontroli
wiatr i stada drozdów
z powodu uciążliwego sąsiedztwa
walizek na kółkach traci się fason
aż rozprucie sięga dna
zmartwychwstaje się rano z wnętrzem
pełnym pożółkłych gazet i nieudanych
wierszy
jako łódź
łódź zbieracza puszek
Komentarze (7)
dziękuję Ci za ten cudowny wiersz :))
takie życie -każdy może znaleźć sie na dnie
bardzo dojrzały wiersz, puszki metaforą, ekologicznie,
pozdrawiam :)
świetnie opisane tak życiowo ;)
doskonały wiersz. zatrzymał. podwójne dno, to jest to
co lubię. pozdrawiam ciepło :)
Szybko można spaść na dno, ale wrócić już trudniej
Coś trzeba zbierać, mogą być i puszki... Słyszę ich
grzechot i prasowanie obcasem.