Logia
Jeszcze się na mnie owsem i prosem
kruki naiwne do syta wypasą -
zanim do końca ten wiersz doniosę
i strofy prochem oddam - lasom.
Dawno zniknęło moje Bullerbyn -
ogniem spowite z iskier i trocin.
Dziś tylko usta - śmiertelne strzelby -
słowa też ranią - lecący pocisk.
Oddam się nocy, zawierzę czerni,
mroku płaszcz wisi na chudym cielsku.
Marynarz czasu, szarlatan - sternik,
okręt i ślady w spalonym zielsku.
Na nic już prądy, gdy Neptun tańczy
i walc żałobny zagra na widłach.
Harpun - a za nim pan, panicz, pańczyk
i inne zmory - nocne straszydła.
Smak cykut w ustach - marny przywilej
dla samobójcy - z lufą przy ustach:
Chłód zimnej stali koi najmilej -
chociaż kabura martwa i pusta.
Nie chcę wędrownych aniołów słyszeć,
co skrzydła w słońcu topią - na dłonie.
Niedługo truchło przestanie wisieć –
los niepisany w piasku zatonie.
Żyj mówi słońce! Dobra oferta
tnie błyskawicą – aż słychać gwizd.
Chmury – zamknięta lękiem koperta –
w środku wyblakły, samotny list.
Na próżno czekać godziny śmierci,
która ciemiężnie – pod paltem skryta
imię maluje: durny nieszczęśnik
krwią odpowiedzi pisze do pytań.
Za ile srebra naiwny cudak
swe życie odda niewiary diabłom,
kiedy przeczucie, wiara czy Judasz –
godziny końca solą nie zgadną?
Daj się raz jeszcze zapatrzeć w niebo,
poznać, gdzie zorzą błyszczy charyzma –
kiedy struchlałych koni i źrebiąt
spalonych kości odstrasza pryzma?
Ciszę dostrzegam w parzących iskrach –
osnute bajką cienie we włosach;
kiedy rozkwitnie mi czterolistną? –
Rzeźbioną z dymu papierosa.
Może tam znajdzie swoje miejsce
dusza i płacz na gazet stronach,
co – jeśli czyniąc – w tej kolejce
życia oddechem nie pokona?
Ci, którzy w walkach poginęli –
wiszą – gałęzie wyschniętych drzew –
czara goryczy – święty kielich –
w nim ludzi – aniołów zmieniona krew.
Którym się jeszcze Bóg narodził –
drepczą mym śladem – grzęznąc w mroku –
czas dni zegarów wzbudza podziw –
serce spodlone – duszy cokół.
A gdyby jeszcze ścieżek prostych
rozsypać siatkę – jak kamienie,
na cóż mi druga, gorsza postać
siejąca smutek i zwątpienie?
Jeszcze się na mnie sępy, kruki
wypasą ciałem, kiedy padnę –
aż ból rozerwie myśli – z hukiem –
zagadki życia – nie odgadnę.
Komentarze (10)
już go czytałam ale nie mogę komentować mistrzu:)
podziwiam kunszt z jakim operujesz słowami, długi
wiersz, ale wart przeczytania
podoba się.
Dużo pytań, rozedrgany, ale wciąga do czytania, po
ostatnie słowo. Pozdrawiam :)
Krótko...dobry zostawiam plusik;)
Super! nic dodać nic ująć!!
Pozdrawiam serdecznie:)
SUPER. Rymy, rytm, wersyfikacja, metafory. Kurcze -
czytam i się zanurzam w tekst, niesamowity a
puenta...Wiersz perełka. Będę wpadać na "korki" ja
pyłek marny:)
zimny klimat, ale dobry wiersz pozdrawiam zostawiam
plus ;))
Łatwiej już życie rozłożyć
na czynniki pierwsze...
niż rozszyfrować dobrze
Twoje wiersze
Pozdrawiam serdecznie
Wow!I mam na mysli W O W!! /ale duza dawka dobrej
poezji/obrazowo/Swietnie oddany klimat/momentami ciary
przechodza/no nie moge sie nachwalic jak wiersz
przemyslanie poprowadzony-az do swietnej
puenty-podkresla ona bardzo slowa autora-inni powinni
brac u ciebie korki!/genialny!!!!