Los żołnierza
Wiem, że są święta, ale wiersz napisałam dla żołnierzy i o nich. Oni nie będą wśród rodziny podczas świąt. Szkoda...
Z karabinem w dłoniach
maszerują przed siebie.
Z zaciśniętymi ustami,
a co w ich sercach jest, nikt nie wie.
To miała być dla nich zabawa,
pare miesięcy na wyszumienie,
ważne wspomnienie po kilku latach,
lecz wszystko było jak w prawdziwym
piekle.
Dziś ci co przeżyli mówią inaczej,
nie patrzą tak samo na tamte sprawy.
Wspominają kolegów, wojny ofiary,
idących na śmierć przez głupie rozkazy.
Pobudka o świcie, wymarsz w nieznane,
świsty kul tuż nad głową,
jedne pudłują drugie wróg wydał celnie
prosto w pułkownika serce.
Cóż warty jest tak wielki pogrzeb,
dwie córki płaczące nad ojca grobem,
Salwy w podzięce wystrzelone w niebo,
i medal, kawałek blachy, która ci się już
nie przyda.
Więc pytam po co? komu to trzeba ?
By pokazać twarz w porannej gazecie,
Przejść do historii swą prezydenturą
Ty siedzisz na krześle,
oni gdzieś daleko od domu za ciebie giną.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.