Losu dzieje
Mózg od rana mi szwankuje,
za cholerę, nic nie czuję.
Ani smaku, czy radości,
tylko same, wstrętne mdłości.
Przecież wczoraj nic nie piłem,
i ostrego nic nie jadłem.
Więc dlaczego tracę siłę,
stąd pytania nieodgadłe.
Coś z widzeniem mi się dzieje,
ostrość wzroku nie istnieje.
Ani barwy, czy kolory,
tylko popaćkane wzory.
Przecież wczoraj nie szalałem,
wiem, co znaczy, walka z pionem.
Więc dlaczego wściekły wstałem,
stąd pytania mkną szalone.
Nawet słuchu mam zaniki,
milkną wrzaski, także krzyki.
Chyba cichnę, bo nie słyszę,
jak ktoś każe mi być ciszej.
Co takiego nami sądzi,
że musimy czasem zbłądzić.
Chyba losu są to dzieje,
jeśli czasem ten istnieje…
Komentarze (3)
Pierwszy listopada się zbliża najwidoczniej ale nie
bój się potem przyjdzie drugi:))))
Z pozdrowieniami :)
Jęśli istnieje toś kowal!
Głos mój i szacun jest twój.