Lot 415
w terminalu przylotów
rzęsami pajęczyn
wyciszam rozszalałe serce
roztańczone nadziejami
szeptanych tęsknot
jesiennych
nanizane paciorki wzruszeń
drżeniem skrzydła motyla
wyczekują spełnienia
spaceru po niebie
zatracenia
wymadlam - już przyleć
na skrzydłach ulotności
odczytuj brajlem marzenia
aż zatańczę się na skraju
granic
gdy uśmiech otworzył drzwi
szczęśliwości
oddechem wyrwanym przez wiatr
dotknąłeś
rozpalonymi wargami
samotności
pieszczotliwie zadrżało powietrze
w muśnięciu za uchem
wtulone w zachłanne ramiona
łapczywej gorączki drżeniem
usta spijają słowa
jesteś słońcem
wiatrem
moimi skrzydłami
rytmem serca
moja
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.