Love Story...
Podobno życie to nieustanny bieg w
nieznane.
Wybija cicho, nie znana nam godzina.
Coś się już skończyło, a coś właśnie
zaczyna.
Jedna chwila.
Jedno spotkanie ich oczu, opętało serca
dwa.
Cichy w kącie płacz, rozumu strach.
I choć ich dzieliły życia rodzaje dwa.
Uzależnili się sobą tak, jak uzależnia
najlepszego narkotyku smak.
Burza pożądania wreszcie zmyła
z nich obaw ślad, kiedy oboje
powiedzieli sobie wreszcie: tak!
On pokochał ją tak, jakby tworzyła cały
jego świat. Cicho szeptał jej te słowa, że
będzie tak jak tylko ona chce.
Oddał całą duszę swą w zamiam mając całą
ją.
Ona żyć bez niego nie umiała, lecz czasem i
z nim trudno było też...
Kiedy jednak czule tulił ją w milczeniu,
poroniła nie raz pare pojedyńczych łez.
Bo w środku się obawiała że to szybko może
skończyć się...
Ale coś mu obiecała... że gdzie on, tam ona
pójdzie w ślad...
Na zawsze... K.
Komentarze (3)
Refleksja jest,zastanawia to fakt,tylko nie wiem co
mam do takiego stylu...ogolem mi sie podoba.
Bardzo romantycznie nam się zrobiło :) Przepięknie...
Aż wraca wiara w miłość...
Daje do myślenia ten wiersz, bardzo refleksyjny,
romantyczny.