Lśniące jej światła mój okręt...
„Chcesz być cały czas ze mną?
Tak... a Ty?”
Leże w łóżku, w zimnym, pustym pokoju
Gdzie ja jestem... a Cię wciąż nie ma...
... i czekam...
Przecież po zimnie zawsze przychodzi
wiosna
Płomienie świec tańczą wśród cieni
Jakby w oczekiwaniu na coś, co
nieuniknione
Jakby chcąc mi coś powiedzieć...
Zimne krople deszczu leniwie spływają po
szybie
A może... może to tylko łzy opłakujące całą
ziemię?
Obudzony przez wołającą o litość ciszę
Odwracam się... i spoglądam na miejsce obok
mnie
Tak... to Ty jeszcze wczoraj tu leżałaś
Naga, wtulona mocno w me ramiona
Dotknęliśmy nieba...
Pamiętam, to nie był sen, to nie mógł być
sen
Sny jeszcze nigdy nie były tak piękne
Wróć, wypełnij pustkę...
„Nie jestem dla Ciebie wystarczająco
dobry?
Jesteś za dobry...”
„Lśniące jej światła mój okręt
prowadzą
Wypełnione mym niebem
Wypełnione mym piekłem
Miłości życia mego
Człowiek, tak nieskończenie mały
Człowiek, tak nieskończenie
wielki!”
Stoję przy oknie, wypatrując Cię
... i czekam... czekam...
A za oknem wciąż pada...
Komentarze (2)
Wyrażona cudownie miłość w czekaniu tęsknocie dotyku
To jest uczucie Bardzo dobry wiersz Brawo!
Smutny chociaż ja lubie smutne wiersze... Coś w nim
jest;)