Magiczny dzień
Budzisz mnie rankiem, gdy słońce nisko
Gdy jeszcze księżyc świeci i błysko
Lekkim pocałunkiem, jak wiatr
budzisz, wśród zieleni traw.
Gdy słońce już wysoko na niebie
proszę! Ja chcę przytulić ciebie!
Poczuć twój zapach konwalii
Kochanie, przyniosłem ci kwiat dalii.
Już południe się zbliża powoli
Niech nas zaprowadzi, według swej woli
Do tęczy pięknych kolorów
Nie! Ja chcę do piękności borów.
Ja chcę usłyszeć śpiewające ptaki
Ja chcę spojrzeć w niebo, kaprys mój
taki
Ja chcę poleżeć na paproci liściach
Posmakować trochę winogron w kiściach.
Już popołudniu zbieramy swe marzenia
To już koniec tego leżenia
Idziemy do domu, gdzie ogień huczy
i swe bajki do ucha nam mruczy.
Już wieczór, gwiazdy na niebie migocą
Ja się kładę obok ciebie, ciepło twego
ciała nocą
doda mi otuchy, będę odważniejsza
Będę jak ten lew, bardziej
rozważniejsza.
I znów wstaje poranek, zapachem róży
witana.
Jeszcze czuję ten sen piękny, w tobie
zamknięty.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.