Mały, ale BYK, czyli wielki...
Taki mały, a cień rzuca tak wielki...:)
I coż z tego, że mam wzrost niesłuszny,
widocznie los tak chciał, bym tak miał -
150 w kapeluszu, a ja mu jestem za,
posłuszny,
uznaję niezwykłą pomyłkę dwóch ciał.
Mówią o mnie mały, a cień rzuca taki
wielki,
że mógłby za nim sie skryć dreszcz
wszelki,
no i jaki ma temperament...
taka cicha woda, a robi niemały zamęt.
Taki mały, ale byk - corridy wielki
ornament.
Ja do Zagłoby, miłe panie - moje
wielbicielki
zapraszam na wielkie oblewanie,
a one mi za ten gest niewielki
chórem śpiewaja, że mam...
urok osobisty wielki...i bez znaczących
uśmiechów, oczek, całusów i braw,
myślę, że mój "urok" wychodzi na jaw.
Od lat mam na bakier z lustrem, dla
wygody,
Domyślam się dlaczego - ono się mnie
wstydzi,
chyba z powodu mej niezwykłej urody?
Wybaczam tej kupie szkła, bo chyba nie
dowidzi.
Tylko jedno mnie frasuje i złości -
Ewa, czemu ona się mnie nie wstydzi,
I co ona we mnie widzi? skórę i kości?
Mówi, ze świata za mną nie widzi,
O, wielkie nieba!Do okulisty trzeba!
Ona też nie dowidzi?
Mojemu najlepszemu koledze za jego niezłomną postawę wobec życia i przeciwności losu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.