Mam dość
mam dość siły by walczyć
ale za mało by przegrać
mój kwiatuszku ty jedyny
powiedz z jakiej to przyczyny
kiedy ranek słońcem włada
mnie całować nie wypada
ust twych mienią się korale
we mnie krew się burzy stale
a ty leżysz tak ospale
w tej pościeli tak niedbale
rozrzucona mocą nocy
co łzą rosi moje oczy
twoja postać dech zapiera
wietrzyk z czoła pot wyciera
ptaszek z wolna trele śpiewa
a za oknem szumią drzewa
sen porankiem już się budzi
słychać głosy smutnych ludzi
w kuchni kawa dzbanek grzeje
a od ciebie chłodem wieje
i tak sobie rankiem stoję
i niczego się nie boję
tylko myślę czasem skrycie
ja ty i samopożycie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.