(mam na imię noc)
mam na imię noc. badam kolanem późne i
trochę letnie
formy- zatrzymujesz szyję, schodząc o
piętro niżej.
w czarnych pończochach wyglądam
niebezpiecznie
młodo- wciąż cię nęci to, o czym myślę.
tam gdzie zaczyna się tęsknota, ogromnieje
moje wnętrze.
ty- chłodzisz biodro, całujesz nie
przetłumaczone pomruki.
w sierpniu spełniam pierwsze życzenia. w
subtelniejszym
gardle układasz się ciemnym deszczem.
kochanie powoli zlizuje jasność. w
rozmarzonych oczach
potrafisz zobaczyć więcej- cierpliwie
odnajduję nowe
zagłębienia. czujesz nagość- na brzuchu
pełen rozkwit
wspólnych nadziei.
.
Komentarze (6)
jej imie noc w płaszczu rozkoszy w ciepłych
objeciach....twoje słowa zmysłowe poruszaja
wyobraznie....
Przeczytałem, wyobraziłem sobie... :) (szeroki).
Pozdrawiam serdecznie. Pięknie +)
pięknie mieć wspólne nadzieje...pozdrawiam:)
Dokładnie, zgadzam się z uśmiechem życia...
masz na imię...subtelne piekno....
Wręcz erotycznie...ładny wiersz;)