Mamo...
Założę dziś suknię tkaną wspomnieniami,
a we włosy wplotę smutnych pereł sznur,
zaś twarz ozdobioną łez tatuażami
przysłonię woalem, tuszującym ból.
Odwiedzę cię mamo późnym popołudniem,
złożę ci wizytę, jak zawsze w ten dzień.
Ze szkła czerwonego serce podaruję,
tylko tyle mogę, w moim wciąż tkwi
cierń.
Przyniosę bukiecik nabrzmiały tęsknotą,
z niezapominajek i liliowych bzów,
które urzekają pięknem i prostotą
i są wymowniejsze od lawiny słów.
Postoję w skupieniu, odmówię pacierze.
W myślach podziękuję za miłość i trud.
Wiatr, cichy samotnik, zaszumi wśród
drzewek
i lekkie westchnienie spije z moich ust.
Komentarze (39)
Wzruszajaco.
Pozdrawiam, Malgosiu :)
Bardzo ładnie.
Pozdrawiam
bardzo wzruszający wiersz, piękny, pozdrawiam:)
...i poryczałam się...
pozdrawiam Małgoś:))
Śliczny i wzrusza do łez...
:)Pozdrawiam :)
No niestety :( nie napiszę wiersza dla mojej mamy.
Powód- nie potrafię, a Twojego skraść nie mogę. Piękny
Twój wiersz Małgosiu. Pozdrawiam.
Witaj Małgosiu, piwkny wiersz tęsknotą pisany...
Pozdrawiam
przebija głęboki smutek.
Piękny! Wzruszylam się...
Pozdrawiam :*)