Maratończyk
W maratonie do miraży bytu
Ciężko oddycha codzienność
Wzniesienie nadzieja pustka
Wzniesienie nadzieja pustka
Już nic nie ciąży
Zeszmacony balast uczuć
Kona na dzikim śmietnisku
Sępy krążą nisko
Ktoś upadł bezgłośnie
Radosna ulga
Nie przystanął nikt
Szkoda cóż za tłok
Heros zupełnie nagi
Śmierdzący uryną i potem
Kuśtyka samotnie
Na samym przodzie
Wzniesienie nadzieja pustka
Wzniesienie nadzieja śmierć
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.