Marność miłości
Słońce wschodzi i zachodzi
a ja gonię za wiatrem,
który nie ubłagalnie ucieka.
I znowu wraca na swoją
drogę krążenia.
A kropla w morzu łez znowu
nabiera rumianej barwy.
To co krzywe nie da się wyprostować,
tak jak miłości.
To co było nie wróci,
nawet za sto lat
Patrząc ku południowi
szukam rzeki która mnie
pochłonie.
Nie nasyci sie oko patrzeniem
ani ucho słuchaniem
Spokojnym oddechem
staram się wyłapać woń życia.
Odczuwam marność w pogoni za
wiatrem.
Widząc Jego chodzącego pod słońcem
oddaję mu miłość.
Komentarze (1)
To raczej brak miłości, nie da się powrócić do teg co
było.. Wiersz wieje smutkiem.