Martwię się na zapas....
Wiem, nie mam
wpływu na czas.
Mimo to,
martwię się na zapas.
Pory roku się zmieniają.
Wiosna szybko do lata goni.
Lato oddaje czas jesieni.
Nawet się nie obejrzymy,
a mamy okres zimy.
Dni umykają w okamgnieniu.
Teraz, gdy przeszłość
otula się niepamięci mgłą,
beztroskie lata młodości
mi się śnią.
Wówczas żadna zmiana
mi nie szkodziła.
Jesień życia natrętnie
lęk przynosi.
Na zapas się martwię.
Jaki los czeka mnie?
Czy dam sobie radę?
Czy będę pogodna
i szczęśliwa?
Obym nie była zrzędliwa.
Nadzieję mam, że bliscy
nie opuszczą w potrzebie.
Los potraktuje życzliwie.
Co będzie, to będzie.
Czasu nie cofnę.
Z uśmiechem zmiany
zaakceptuję
Komentarze (5)
:)
krzemanka :-) Jesteś moim dobrym duchem :-) Dziękuję
:-) Pomyślnych chwil :-)
krzemanka :-) Jesteś moim dobrym duchem :-) Dziękuję
:-) Pomyślnych chwil :-)
nie ma się co martwić na zapas (właśnie odkryłam, że
jesteś kobietą)
Przeczytałam kolejny wiersz pełen zadumy. Jesień na
dworze, jesień w myślach:) Co myślisz o zmianie
"Jak mgnienie okiem
umykają dni." na np
"Dni umykają
w okamgnieniu"?
Miłego czwartku:)