Marzenia
Dla niego, M.! czasem właśnie tak się czuję...przez Ciebie i to wszystko.
Zabijam własne marzenia.
Odbijane o ściany
Płaczą i krzyczą
Z rozpaczą.
A ja nie słucham.
Ja nie mogę!
Doprowadzają mnie do smutku
Na skraj przepaści pomalutku.
Nie, ja je utopię!
Nie, ja je w ziemi zakopię!
Nie mogę, nie chcę!
Zatykam uszy…
Czy to je zagłuszy?
Czy tak jest lepiej?
Kulę się w kącie,
Zamykam w sobie.
A one zaszywają się w mej głowie,
By później mi o sobie przypomnieć.
Nie! Już dość! Nie!
Zabijam się!
Nie chcę już żyć!
Nie chcę tu dalej tkwić!
I owe stwory
Niczym potwory- marzenia.
Och, nie!!!!!!
On tu jest!
On mi pomaga,
Nie, on jest jak jakaś zwada
Nie, ja nie chcę żyć!
Nie chcę tu dalej tkwić!
Zostaw w spokoju!
Niech umrę w tym pokoju!
ZOSTAW!
Zostaw mnie…
(Słyszę)
„Obudź się, obudź się!”
Odpowiada mu tylko głuchy jęk.
Niee…mamroczę po chwili.
Nieeee, pójdź sobie stąd!
Przychodzisz z nikąd i zewsząd
Jak zwykle, gdy nie potrzebuję.
Teraz tu, z Tobą się siłuję.
Ja chcę umrzeć, Ty mnie bronisz,
Przed samą sobą chcesz mnie chronić?
Nie potrzebuję Ciebie!
Przecież mam siebie!
Idź, bo mój opór słabnie!
Idź, bo marzenia wracają
I znowu mnie nawiedzają.
Wcale nie pomagają
Tylko mi przeszkadzają!
Idź, no idź już stąd.
Dobrze będę już żyła.
Dobrze, będę tu tkwiła!
Ale idź, proszę
Idź, ledwo to znoszę.
Idź, kochany
Idź stąd
Do nikąd!
Żegaj!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.