marzeniami o asfalt
Jakaż to radość mi w trzewia wlazła,
po obostrzeniach czas swobód nastał.
Chcąc zaplanować nasz urlop latem
wspaniałomyślnie mąż wyjął mapę.
Przybił do ściany. Wręczając rzutki
- kochanie celuj – rzekł skubaniutki.
Tam gdzie los zechce tam pojedziemy,
na dwa tygodnie – przyrzekł bez ściemy.
Cóż za emocje, cała w skowronkach...
Tropik hawajski, ciało do słonka,
drinki z palemką na rajskich plażach...
Tuż po pandemii cud mi się zdarza.
I rzut gotowy... Niechaj się stanie!!!
… nie dość, że dziurę zrobiłam w
ścianie
to mniej siarczyście nazwę to gafą.
Urlop w tym roku spędzam za szafą ;)
Komentarze (32)
:)) Dzięki za wieczorne rozbawienie.
Pozdrawiam:)
:-))))))))))
Tylko pozazdrościć celności.
Ironia na medal.
Wielkie dzięki za wybuch śmiechu!