Marzenie ściętej głowy
Gdybym ja był politykiem,
tym mądralą nad mądrale.
Niczym bym się nie przejmował,
dobry humor miałbym stale.
Jadł obiady za darmochę,
pił wódeczkę na ryj krzywy.
Miał w odwodzie garsonierę
a w niej co dzień nowe diwy.
Lecz niestety jestem nikim,
ot zwyczajnym to szarakiem.
Płacić muszę za wszyściutko,
pędząc życie byle jakie.
Ale przy tym są też plusy,
choć minusów znacznie więcej.
Gdyby przyszło co do czego
to mam chociaż czyste ręce.
Komentarze (37)
Rytmicznie, życiowo i z dobrą puentą.
Co myślisz o zamianie drugiego "był" na "to" i np
" a w niej co dzień nowe diwy."
zamiast
"co dzień nowe to obrywy."?
Dobranoc:)
"Gdyby przyszło co do czego
to mam chociaż czyste ręce."
Gdybym im przeczytal Twoja puente, popadali by sie ze
smiechu:))
Zaś ze spokojem można spojrzeć w lustro. Mądre
spostrzeżenie
Pozdrawiam
Są politycy i politykierzy.
Tym pierwszym trzeba patrzeć wciąż na ręce.
Drugim, praktycznie, głupotą jest wierzyć.
Im mniej tych drugich, to tych pierwszych więcej.
I ja po latach patrzę na swoje "czyste ręce".
Spracowane, ale czyściutkie. Pozdrawiam serdecznie.
jak dla mnie "czyste ręce" są najważniejsze. (ale
pomarzyć można "na bogato")
ano tak :) plus to wielki,
być sobie czystorękim :)