Maska
Nadchodzi zmrok
Siadam sama w swoim pokoju
Ściągam maskę z twarzy
Patrzę w lustro
I robi mi się niedobrze...
Powracają wspomnienia
Mój koszmar, który tkwi we mnie
Niszcząc mnie powoli, ale skutecznie
Czuje jak oczy napełniają mi się łzami
I wszystko zaczyna się od nowa
Ah ta przeklęta melancholia
Kiedyś mnie zabije...
Znowu zaczęłam walczyć z bólem
Z moją starą dobrą przyjaciółką
Żyletką...
A myślałam, że mam to już za sobą...
Żałosne...
Jestem marionetką, a mój świat to teatr
W którym gram sobie codziennie
Tysiąc różnych ról
Ponieważ nie chcę żeby ktokolwiek
Się nade mną litował
Bo i po co?
Rano i tak znów założę swoją maskę
I jak zwykle wszystko będzie w
porządku...
Przepraszam wszystkich których skrzywdziłam Przepraszam za tą całą szopkę którą przed Wami Moi kochani Przyjaciele przedstawiam Może kiedyś o wszystkim się dowiecie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.