matka
pieta otwiera serce
opuszcza ramiona
załamuje
płacz zawisł
suche rzęsy
i krzyk
Madonno
Matko moja
zastygłaś w kamieniu rzeźbiarza
zmartwychwstanie ruszyło głaz
rany schną na blejtramach
płótno przybite do drewna
odjęty z krzyża u twoich stóp
bezradne twoje dziecko
twój Bóg
Komentarze (33)
Pozdrawiam MamoCoro i dziekuje.
Bardzo plastyczny wiersz, robi duże wrażenie
szczególnie "zmartwychwstanie poruszające głaz".
Pozdrawiam
Mixi, a gdzie Twoj avatar????
Buziam :)
Te schnące rany na blejtramach i puenta sprawia, że
snując refleksję odczuwamy fizyczny ból.
Dzieki, Jago. Pozdrowienia.
Pięknie oddałaś miłość matczyną i cierpienie a
wszystko pisane głęboką wiarą.Pozdrawiam
Witaj, Beatko. Macierzynstwo i jego bolesa na wskros
ludzkie.
Pozdrawiam.
Plastycznie oddany ból matki i bosko człowieczy wymiar
Chrystusa...
Pozdrawiam,Marku :)
Alinko, wiem :)
Bardzo obrazowo to ujęłaś. Pozdrawiam:)
Wymyśliłam, że wrócę jeszcze, ale teraz...
Elu, czas można nazwać wieczorem, dlatego z kawą... ma
domieszkę, o której nie powiem :)
Dziekuje Wam bardzo za czytania. Pozdrawiam
z wiersza bije głęboka wiara i smutek zarazem,
pozdrawiam