Mdły Taniec
W bladym świetle księżyca
w marzeń blasku łaska losu.
Proszę, wejdź obwąchaj mnie też
i nie patrz w odbicie luster.
Nie daj wiary moim słowom
bo obłędem ciągle gnany jestem
i znów przepych wizji nocnej
godny księcia o poranku.
Nie wierz w moje słodkie kłamstwa
co pajęczą nicią skrzyły pustkę.
Teraz wracam, żeby walczyć
i rozegrać tę kolejną turę życia.
Nie wiem wciąż którędy droga
do Twych bram uniesień
i czy jestem godzien wezwać
by być z Tobą żagiel Styksu.
Cały dzień hipnotyzuje mnie
mroźne spojrzenie, niczym demon
a to są tylko piksele trwogi
że bez uczucia Prawdy nic nie
może być i Piękno i najgłębsze
Poświęcenia piekło, lecz ja dążę
lecz nie umiem nie mieć pragnień.
Gdzie jest Miłość? Gdzie ja jestem?
Dlaczego to nie teraz i tu.
Dlaczego wciąż zwycięża mój wróg.
I czemu muszę mieć nienawiść
a nie mogę tak po prostu już
mieć Ciebie zamiast żalu
i mieć pasję zamiast szmalu
i mieć przyszłość zamiast wspomnień
i swój raj zamiast wypomnień
i być silny jeszcze bardziej
i potęgą być bez wzgardy
lecz nie może być dziś wiosny
mam nadzieję na radości
ale żadnej pewnej myśli
a jedynie nuty piękne
boję się, nie umiąc płakać
żem szlachetny psychopata.
Komentarze (6)
Bardzo ciekawy wiersz.Pozdrawiam:)
Wciagajaca tresc pozdrawiam
bardzo ciekawy wiersz z przyjemnością przeczytałam
Pozdrawiam:)
Jeśli serduszko kocha nic stać sie nie może ,
pogoda Wiosenna zapachy zimą radosne to wcale nie cud
na beju mamynwiosne!;):)
ciekawy, świetny i dramatyczny, ale zbyt rozwlekły*
pozdrawiam
Wiersz długi ale potrafiący wciągnąć zaciekawiając
treścią. Myślę, że wielu mogłoby się z tą treścią
utożsamić. Pozdrawiam:)