mea culpa
nieudany seks jest jak wiosna
w lutym lato w maju a w pozostałe
wiadomo jesień
zawiniłem nie dość uczynieniem
niewsparciem tabletki błękitem zmysłów
tak bardzo nierozpalonych
bardziej mi orgazm promieniem
słońca obiecanym na jutro
niż gilotyną czy toporem kata
obcinającego dumę lub członki
za niedoszukanie się prawd
oczywistych oraz punktu G-ie pomiędzy
trójcą jedyną świętą jesteśmy
promień topór i moje ja
zespoleni wątpliwością tanich rozwiązań
ciebie nie muszę już brać
pod uwagę
Komentarze (4)
Rozpoczelam Cie czytac od "tylu" Dwa poprzednie
piekne, delikatne... Tylko wsluchiwac sie w ich
szept... Ten niestety o orgazmie, o punkcie G... Nie,
ten nie dla mnie. W poezji chce widziec piekno, a nie
szarpanine zmyslow mezczyzny! Nie daje Ci plusa za ten
wiersz, sorry.
dobra "pięta" ;p
Nietypowy erotyk, zakakujący, prosty... Męskimi
oczami...
Wiersz ten do mnie niestety nie przemawia... a
szkoda... mimo to życzę dalszej weny i udanego
wieczorku :)