Melancholia ludzkiego istnienia.
Skąd tyle smutku w oczach mijanej
kobiety?
Spuszczonym wzrokiem oziębia chodnik.
Skąd w ciemnym rogu ulicy biorą się
biedni?
Niechciani jak w szafie otruty szkodnik.
Skad ta tęsknota w oczach stojącego w oknie
dziecka?
Mija trzeci tydzień jak ojciec obiecał
wrócić.
Skąd te krawaty, mercedesy i szafirowe
diamenty
i śmierć z trzydziestego piętra miejsca
pracy?
Skąd w kurzu tyle kurzu ?
Skąd biorą się grzmoty w burzy?
Skąd są te drzazgi?
Dokąd zabrano nam miłość?
gdzie mozna ją kupić?
autor
Dorka
Dodano: 2008-03-25 23:04:01
Ten wiersz przeczytano 566 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.