Metamorfoza
Radość
Srebrnymi skrzydłami
Wachlowała,
Nad smutkiem
Zatopionym w bruździe
Twojego czoła.
Uparta.
Trzepotała dalej,
Tworząc
Słodkie wydmy,
I marszcząc
Równinę noska.
Konsekwentnie,
Burząc spokój ust,
Rozchyliła ich kąciki
W niebiańskie zatoczki.
Kiedy sfrunęła
W sonar tętniący,
By rytmem skrzydełek
Wyrównać bicie-
Zbudziła zamaszysty
walc.
I przypomniałeś sobie,
Że można
Skrzypeczkami
Się roześmiać,
Które swój smyczek
Ukochany odnalazły.
...bo czasem zapomnieć można,,że tak łatwo się uśmiechac...uśmiechać i uśmiechać...... ;D
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.