Mezalians
„Pamiętam, była jesień,
pokój numer osiem,
korytarza mrok”.
Nie zapomniałem ani chwili,
choć upłynął od rozstania
już nie jeden rok.
Odszedłem wtedy nagle,
by nie pękło serce
miłością nabrzmiałe ,
nasz mezalians miał być ostatnim,
lecz cię nie zapomniałem.
Lata zmęczone, srebrem zaiskrzyły,
spoglądam wstecz z czułością,
dziś jest tak samo jak było
i trudno się rozstać z przeszłością.
Wśród bezsennych nocy
słyszałem wołanie:
„Kochany wróć do mnie
ja tęsknie ogromnie”,
wtulałem głowę rozdarty szlochaniem,
i tak przez lata trwałem półprzytomnie.
Nie ma już hotelu
i nie ma pokoju,
lecz chciałbym cię ujrzeć
i umrzeć w spokoju.
Komentarze (6)
smutny wiersz... nie wiem dlaczego, ale poczułem Twój
smutek na sobie... może wiersz mi coś przypomniał...
chyba każdy w drugiej połowie zycia gdzieś tam.... w
głębi serca....
ale cóż, było - minęło.
Nastrojowe te małe hoteliki,zwłaszcza w Krakowie,
zazdroszczę Ci trochę,ale nie smuć się,"przetnij
pępowinę"żyj teraźniejszością.Teraz też odnalazłbyś z
pewnością piękną przystań...
Ladnie napisane,le troszke tragizujesz.Jeszcze
zaczekaj z umieraniem. Moze spokoj duszy da Ci wieksza
milosc?
Piękny wiersz...wspomnienia...zakazana
miłosc...skrywana w hotelowym pokoju...ale mimo
mijajacego czasu zyje nadal w sercu...
Oj, HENO trafiłeś tym wierszem w czuły punkt z mojej
przeszłości, budzą się wspomnienia,klimat ciekawie
zobrazowany,ze smutkiem przemijania w tle.