Mięczak
Nobliwy Henri z miasta Dijon
do restauracji Marynę wziął.
Ta, ujrzawszy ślimaka,
jęła trząść się i płakać,
zapominając czym jest bon ton.
Nobliwy Henri z miasta Dijon
do restauracji Marynę wziął.
Ta, ujrzawszy ślimaka,
jęła trząść się i płakać,
zapominając czym jest bon ton.
Komentarze (53)
andreasie: po tym wyczynie, powinieneś
zmienić imię na André:) Dobranoc.
Jadałem winniczki własnoręcznie zebrane;można
zapomnieć co to bon ton...
Pozdro Krzemanko.
Dzięki Basiu i Celino za poparcie dla wierszyka.
Miłego wieczoru.
Dobry:)
Nie dziwię się jej wcale! też bym nie wzięła do buzi
tego paskudztwa!
Pozdrowienia Aniu:)
Dziękuję wszystkim, którzy zajrzeli do tej
restauracji:) Miłego wieczoru.
pewien muzułmanin z miasta Dijon
wydał w restauracji ucztę dla żon;
one pełne pogardy
nie chciały wziąć musztardy
do ostryg - muszelki im wyliżą!
No i problem ...nie wiem kto mial wiekszy Henri czy
Maryna ...calosc zabawna
nie wiem kto bardziej biedny Maryna, ślimak czy Henri
:)
pozdrawiam z uśmieszkiem :)
jakby zabrał Marynę do baru na schaboszczaka,
ziemniaki i surówkę byłby bon ton :)
:)
świetne:))
Swietnie:)
Milego dnia , krzemAniu :)
strasznie bojąca ta Maryna
pozdrawiam serdecznie:)
Chyba nie tak skojarzył mi się ten ślimak. Tez bym
chyba zapłakała. Pozdrawiam.