między kościołem a burdelem
Kiedyś tu byłem, bo pamiętam,
raz nawet serce mi zadrżało,
upojnych nocy we fragmentach,
nigdy za wiele, zawsze mało.
Co się obudzę, zaraz zasnę,
do świtu jeszcze godzin wiele,
senne obrazy złe i straszne,
między kościołem a burdelem.
Zaraz wychodzę, potem budzik,
roztrąbi się niemiłosiernie
i bezlitośnie zbudzi ludzi,
co noc przespali z sobą wiernie.
Tych co nie było nigdy tutaj,
przytuli zimna, biała ściana,
nie chodzi się w za ciasnych butach,
sumienie gryzie już od rana.
Komentarze (16)
ciekawa refleksja pozdrawiam:))