Miedzy rankiem a zmierzchem
Znalazlem chwilke czasu i mozliwosc zamieszczenia wiersza,wiec tak tez robie:-)
budzi go wspolczesny mechanizm
na poczatek filizanka kawy
czasu nie starcza na sniadanie
skonczyly sie chwile zabawy
gdy slonce wstaje on wyjsc musi
pod metalu dachem spedzi dzien
dwanascie godzin zabieraja
na koniec wita go juz cien
wraca zmeczony oczy juz spia
na wypoczynek czasu mu brak
kapiel kolacja i papieros
tak sie narodzil czlowieka wrak
autor
morfeusz00
Dodano: 2007-04-16 22:03:44
Ten wiersz przeczytano 618 razy
Oddanych głosów: 19
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.