Miłość
Przyszła niepostrzeżenie
Okryta płaszczem przyjaźni
Nierozpoznana
Rozkwitała w ukryciu
Potem gdzieś zagubiona
Zapomniana
Zasnęła głęboko
Chowając się w zakamarkach umysłu
Niezauważona
Wypoczęta
Obudzona po latach
Zmieniała świat
Krok po kroku
Szare brukowe ulice
Pokryła kobiercem zielonych traw
Nieznośny hałas zatłoczonych ulic
Zamieniła we wzniosłą muzykę filharmonii
Lecz robiąc to wszystko
Drżała ze strachu
Co - jeśli znów zostanie niezauważona
Co - jeśli znów zostanie odepchnięta
Może nie dostać kolejnej szansy
Na powrót z krainy zapomnienia
Lecz nie może nic zrobić
Nic poza zmianami
W odczuwaniu świata
Ale to ludzie sami
Muszą odkryć powód tych zmian
A to niestety
Nie zależy już od niej
Ona może tylko drżeć
I delikatnie pukać
Do naszych serc
Z nadzieją
Że usłyszy trzask zamka
Otwieranych drzwi
Wśród codziennych gonitw tak łatwo przeoczyć prawdziwe szczęście. Miejcie oczy szeroko otwarte.
Komentarze (2)
Podoba mi się Twój wiersz. CZuć w nim życie, czuć w
nim lata, które już minęły i to doświadczenie, które z
sobą przyniosły.
Czuć w nim nadzieję ...
I masz rację, trzeba być gotowym na to, by w dobrym
momencie odryglować drzwi w sercu. R.
...prawda miłość znienacka przychodzi....ale z
krzykiem rozpaczy odchodzi....ciekawy styl wiersza...